07-11-2016, 03:16
Witam. Mój ojciec doznał udaru niedokrwiennego w wieku 54 lat. Moja teściowa rok później niż ojciec. Wiem, że teściowa to nie rodzina, ale jednak Przy pierwszym udarze kompletnie nie wiedzieliśmy co mamy robić. Wszystko było jakby po macoszemu. Ojca wysłaliśmy na rehabilitację i odwiedzaliśmy go co jakiś czas. Był taki zrezygnowany. Żal było odjeżdżać i zostawiać go choć na kilka dni W pewnym sensie go zostawiliśmy na pastwę losu, choć pod opieką specjalistów. Nie wiedzieliśmy nawet jak się opiekować, nie wiedzieliśmy jak ważne jest wsparcie. Może to głupie, bo logiczne, ale w takich sytuacjach to co logiczne wydaje się głupie. Kiedy teściowa doznała udaru nie zostawiliśmy jej ani na moment. Na turnus pojechała z z mężem, ja i żona odwiedzaliśmy mamę kilka razy, wszyscy dopingowaliśmy, wspieraliśmy i motywowaliśmy. Terapeuci też zrobili dobrą robote. Teraz jest już wszystko dobrze.